PRZEŻYWASZ JAK DZIWKA OKRES
Oj słabiutko się dziś czuję.
Lekką ręką pokładam słowa na kartce.
Wątłą prawicą zapisuję ów sztambuch.
A przynajmniej jego skrawek… Tudzież rąbek.
Straszna ze mnie mimoza.
A w mózgu mam niezły zajebizm.
Muszę to zakarbować.
Dzwonią żałobne kuranty.
Już mi stawiają chwalebne kurhany.
Już śpiewają pod nosem dytyramby.
Chcieli by ponieść moje truchło na katafalk ale poniosą co najwyżej
KONsekwencje.
To czy ja jestem tym dobrym człowiekiem?
Nie , że nieskazitelnym. Jak łza w oku czystym. Ale czy
jestem po ludzku dobrym człowiekiem i swego jestestwa nie powinienem sromać
się?
I nawet gdy będę spróchniały , zmurszały i szpakowaty swego
dorobku nie powstydzę się?
Choćby to miało być gruzowisko , pogorzelisko i kupa śmiecia ?
Nieeeeee.
Jeszcze nie dziś!
Jutro też nie. NIE !!!!
Nie tak łatwo
pogrzebać tak wybitnie zdeterminowanego gagatka.
Oddychanie okraszone oskomą…
Huj wie co to oskoma ale brzmi zacnie.
Ale KARDYNALNY BŁĄD
też brzmi niczego sobie.
Dopóki go nie
popełnisz.
Lepiej uważać na słowa. Wystarczy małe przekłamanie by noga
omsknęła Ci się na stromiźnie. Łatwo złamać kark i jestestwo balansując na
krawędzi.
Łatwo jest myśleć ,ciężej tę myśl udźwignąć. Ciężko się
dźwignąć. Niezła zagwozdka…
Komentarze
Prześlij komentarz