KONkluzja

 


Kurwaaaa. Słuchałem dziś polskiego rapu. Zrobiłem przegląd całej naszej bogatej sceny. Chodziłem po alejkach i zakamarkach galerii zwanej „GÓWNO”  i patrzyłem zafascynowany po  witrynach. Arabeski i baldachimy. WOW . Mozaiki, wykusze i kunsztowne obicia szezlongów. Do prawdy imponujące.  Aż frytki wypdały mi z mordy, tak byłem poruszony tym widowiskiem. Omniomniom. Jeszcze trochę soli, majonezu i szczypta  kiczu. Wybornie.

Ostatnio rozgorzała gorąca dyskusja na temat Bajer Full. Bo Kazik coś tam. Kazik artysta. A Bajer Full lebiegi. Mhm…

I nagle każdy jest kurwa wielkim znawcą muzyki! Oczywiście, nawet patrząc NIEtrzeźwym okiem , dostrzegam , że Bajer Full to popelina, typowa muzyka ze straganu , jednakowoż, nie sądzę by nagonka na tę grupę była w stu procentach zasadna.

A dlaczego ? Już spieszę wyjaśnić.

 

Mała dygresja- Kazik Staszewski to swoista martyrologia sceny.  Jeszcze jeden protestsong od niego a wyłączę internety na dobre. Bierze mnie na wymioty. Bleeeeeeeeeee.

Ale wracając do RAPu. Tak sobie słucham tych naszych rdzennych artystów i pomyślałem- CZEMU NIE? Dlaczego mamy szkalować Zenka Martyniuka, skoro co drugi MC w naszym kraju śpiewając na refrenie brzmi jak gwiazda Disco Polo?  Tylko na autotune. Zenek przynajmniej uczciwie mówi , że robi pedaliadę. Mhm…

Teraz retrospekcja. Na bank nie RETOspekcja… Pamiętam kasetę Borixona- „Kolejna Część”.. RESPEKT. Był to dla mnie klasyk. Coś przełomowego. Gdy BRX palił hajs i rzucał nim w roznegliżowane dziwki ,myślałem – To Jest To. TO MÓJ IDOL!!

I tu przechodzimy do kwestii Disco Polo..

Słucham Chillwagonu i nie odczuwam czillu. Nie jest to RAP o jaki walczyłem. Może oprócz Borysa jeszcze ziomek od  „Skiety , Klapki” daje radę. Ależ piękna laurka dla polskiego hip hopu- „Skiety Klapki”. Ważne ,że buja. Mhm…

Inni Gracze w tym całym projekcie są , jakby to ująć ,miałcy. Nijacy. Są jak Shakira , tyle , że bez tańca brzucha. Są jak J. LO. tyle ,że bez seksownej aparycji i sporego kupra. Są jak Leonardo DiCaprio w Titanicu. Tylko nie umierają. Są ja Jim Carrey nim się ogarnął i nabawił się depresji. Są tacy niewinni i słodcy. Są jak Keanu Reeves- dobra wystarczy!  Mhm…

Nie miejcie do mnie pretensji , sprawdzam tą naszą rodzimą scenę raczej pobieżnie, i muszę stwierdzić , że już chyba nic mnie kurwa nie zaskoczy. Pewnie niebawem za swoje poglądy zostanę wyzwany na Fame MMA przez Alberto. Albo co gorzej Kazika hehe.

Szanuję to ,że każdy chce zarobić hajs, ale jednocześnie rozważam kwestię moralną tego gówna. A tej już chyba nie ma nawet co szukać… Gwiazdy tańczą na lodzie, ludzie tańczą przeciwko ludziom,  owszem –groźnie to wygląda , ale chyba większość sKOŃczy pod lodem.

W sumie, analizując ten cały mój wywód, można odnieść wrażenie , że utyskuję na swój los, że narzekam i pluję jadem. Nie , nie, nieeeeeeeee. Jestem od tego daleki , lecz jeżeli faktycznie tak jest to wybaczcie. I tak mam na to wyjebane hehe.

Wydaje mi się , że zawsze będę szczerzył zęby , kwitując nieudolne poczynania pseudoartystów  i krytyków sarkastycznym uśmiechem.
A niech tam ! Można mi zabrać wolność! Można mi zabrać mieszkanie! Wszelkie dobra doczesne! Ale mojego honoru i tożsamości nie zabierze mi NIKT- ani Temida, ani Bóg, ani jakikolwiek pizdryk ,który zapragnie podważyć mój MIR.

Zawsze za sobą stanę jak MUR!!

KONkluzja:

Jeżeli HIP HOP istnieje to znaczy, że KONY nadal pierdoli pod nosem swoje kocopoły. Owszem- kiedyś umrę. Ale myślę ,że prawdziwy RAP, prawdziwa zajawka, prawdziwa kurwa sztuka, wymuskana, dopieszczona , wypacykowana, upstrzona brokatem, po prostu- kipiąca i trącąca artyzmem na kilometr zawsze będzie miała swojego KONsjerża. Kogoś kto będzie czuwał 24/7 i pielęgnował to gówno.

Na obecną chwilę jestem to ja, ale po mnie przejmie to brzemię jakiś cwany, diablo utalentowany , zapewne przystojny i wygadany gagatek... I ta myśl napawa mnie optymizmem i nadzieją. A póki co- ROBIĘ SWOJE SUKINSYNY!! YOOOOOO

REAL HIPHOP 4 LIFE !!


Komentarze

Popularne posty z tego bloga

recenzja

B-DAY