Dobry, zły i brzydki

     Ostatnio miałem przyjemność obejrzeć film - "The Mule". Mógłbym napisać "wątpliwą przyjemność", gdyż film nie jest jakoś wyjątkowo górnolotny, jednak wnioski, które mi się nasunęły po oglądnięciu tego obrazu są bezcenne. 

    Krótki opis filmu - zobaczcie "Gran Torino", dodajcie trochę kiczu, dorzućcie 50-siąt lat Clint'owi , przyprawcie ksenofobią i ślepą miłością do USA, można to jeszcze upstrzyć brokatem i mamy Oscar'owy obraz dzisiejszych czasów...

    Nie mogę rzecz, iż Clint Eastwood jest moim idolem z lat młodzieńczych, jednak jego role maczo, w westernach, bądź kryminałach, niejako ukształtowały moją osobę. Chciałbym być jak MŁODY Clint. Spojrzeć na bandę opryszków przymrużonymi oczami, przeżuć zapałkę zwisającą z kącika ust, odcharknąć i splunąć z pogardą i powiedzieć tym swoim przytłumionym głosem - "To miasto jest za małe dla nas dwóch".

    Właśnie taki był kiedyś Clint. Zbyt męski do reklamy golarki Gilette Macht-3. To dobre dla bab, albo Roberta Lewandowskiego. Clint goli się brzytwą. I to tępą stroną. 

    Mała dygresja. 

    Jak zapatrujecie się na SHOWBIZNESS???

    Czy można zrobić biznes na czymś, bądź na kimś bez jego zgody?

    Czy można komuś wkręcić, że nakręcił film, napisał scenariusz, zagrał główną rolę i jeszcze dobrze się przy tym bawi? 

    BO - tak wygląda właśnie ten film. 

    Nie chcę stawiać tezy, ale według mnie Clint Eastwood ma starczą demencję i już dawno został ubezwłasnowolniony przez swoje dzieci. Praktycznie nic nie zostało z Clint'a - Dzikiego Rewolwerowca z Dzikiego Zachodu. Ewentualnie broń...

    Jak dla mnie, to nad całą teraźniejszą karierą Clint'a czuwa sztab ludzi, którzy z respiratorem skitranym pod pachą, dbają o to, żeby nasz poczciwy staruszek nie zjechał na zawał nim uKOŃczy zdjęcia na planie filmowym. 

    Kto wie ile jeszcze lat pożyje Clint?

    Pewnie 100... 

    Skubany jest takim twardzielem, że to właśnie z jego krwi powinniśmy uzyskać surowicę na szczepionkę na KOroNawirusa. RESPEKT.

    Gdyby Clint odbierał Oskar'a za reżyserię to dziękowałby wszystkim zgromadzonym za przyznanie mu nagrody Pulitzera. Albo Nobla.

    KONkluzja. 

    Jak to kurwa, Hollywood mogło z iKONy, z idola pokoleń zrobić takiego pachołka? Kumam, że gość jest stary, nawet ekstremalnie wiekowy, ale w swoim zaawansowanym stadium demencji powinien siedzieć sobie na patio, bądź krużganku swojego jednorodzinnego domku, paląc cygaro i pogardzając swoją czarnoskórą pokojówką. Najlepiej siedząc na drewnianym fotelu bujanym z dubeltówką schowaną pod gałęzią.

    Czyli ręką...

    Clint jest tak wiekowy, niczym Dąb Bartek, że ma gałęzie zamiast rąk.

    Gałęzie skrzypią. 

    Sztuczna szczęka zgrzyta. 

    Brudny Harry nie umiera...

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

recenzja

B-DAY